Wiersz z tomiku Słowa jak motyle...
wilgotnymi ustami
delikatnie całowałeś moje piersi
gorącym oddechem
otulałeś je
niczym lipcowe promienie słońca
otulają jabłka dzikiej jabłoni
rosnącej za naszym domem
w tamtej chwili byłam jabłonią
z chrupiącymi i soczystymi owocami
.......... uwielbiałeś je zrywać
Gratuluję pomysłu takiego bloga. Życzę dużo "rozpisanych"!
OdpowiedzUsuń