Wiersz opublikowany w kwartalniku: "Życie Powiśla", 2002, nr 1, s. 70.
być niezmurszałą tkanką
szkieletem dowcipu
na ustach towarzystwa
w jakiś czas po stypie
przy lampce dobrego wina
a nie zaś powietrzem morowym
wodą w ustach
kimś zamkniętym
w szczelnym pokrowcu milczenia
ale najpierw być żywym
choć raz dla siebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz