GMINNA I POWIATOWA BIBLIOTEKA PUBLICZNA W RZECZNIOWIE

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Zaśnij - Elżbieta Sobólska-Majewska

Wiersz z książki: Wiersze Ciotki Trzpiotki

Zaśnij, moja kruszynko
pośród swoich pluszaków.
Przytul misia i lalkę
Szepnij słówko do skrzatów.

Skrzaty czuwają cicho,
by nie przyszło złe licho.

Skrzaty sny twoje snują,
tęczowo je malują.

Skrzaty strzegą cię w znoju
w naszym dużym pokoju.

Zaśnij, moja kruszynko
A gdy zbudzisz się rano
Skrzaty ci podpowiedzą
Że kocham cię tak samo...

środa, 4 listopada 2020

Wojna koniowa - Wanda Chodorowska

Wiersz z książki: Myśli Rymowane

Samochód ruszył z niezwykłym piskiem,
Koń stanął dęba, dziewczyna zbladła,
Ale, na szczęście, z niego nie spadła.
Niewiasta z koniem i kierowca wozu
Z trudem sytuację opanowali
I pewnie na tym by poprzestali,
Gdyby do tego, co się zdarzyło
gronno rodzinne się nie włączyło.
Było zbyt groźne, lecz nie tragiczne,
Pewnie wystarczyłoby przeprosić ślicznie
I na tym pewnie by się skończyło,
Ale, teraz dopiero zaczęto sądzić i liczyć,
Kto tu był winien, i co powinien?
Kto mógł więcej w wypadku stracić?
ten grat-samochód nawet połowy
Nie jest wart tego, co koń wierzchowy.
Samochód nie był wcale do zbtcia,
Nawet bbył skarbem całego życia!
Do tej debaty wstpiły żony,
Całe rodziny, dzieci i wnuki,
Więc wedle zwykle znajomej sztuki
tak się zaczęła "wojna koniowa"
Kto tu był winien i co powinien,
Ciągle dyskusja trwała,
A dawna przyjaźni obydwu rodzin
Coraz bardziej cierpiała.
wnet jedna strona przypomniała,
Że to nie pierwszy już raz została
Pokrzywdzona przez stronę drugą,
A strona druga nie wytrzymała i także
Wysypała pierwszej listę przewinień długą.
Gdyby był wiedział, to bym nie powiedział
Ja też bym powiedział, gdybym był wiedział...
Ja też bym mu wcale tego nie mówił,
Gdyby on wcześniej mi nie wymówił....
On powiedzieć tak był powinien, bo on był winien.
On nie był winien, ale powinien...
On nie był winien, ale tyś powinien...
To ja byłem winien?
Nie ty, ale tyś powinien...
To kto był winien?
No, kto?
Ten spór obydwie rodziny tak zauroczył, Że nikt już nie wiedział, o co się toczył:
o pisk samochodu?
Spadek dochodu?
Czy o to, co złego i niewłaściwego
Powiedział kiedyś jeden pan do drugiego.
Po czyjej stronie było więcej tego złego?
Prawda i sprawiedliwość wciąż się huśtała,
A dawna przyjaźń wciąż marnowała.
Wtedy wystąpił koń:
Ja jestem winien!
Ja się przestraszyłem!
Sam się ukarzę!
Trzepnę kopytem w czoło!
Moi kochani! Powiem wam tylko tyle.
Wsadźcie języki w gówno kobyle!
Żadna wróżka tego by zgadła,
Że powrócił spokój! Kurtyna spadła!

          Warszawa, 2008.06.14

poniedziałek, 5 października 2020

szeptem - Majka Sotowicz

Wiersz ze zbioru: Słowa jak motyle

Mów
szeptem mów
wypowiadaj liryczne słowa
że kochasz

uwierzę
od nowa

tylko szeptem mów
szeptem mów

to nic
że te słowa
są mi znane

inaczej zabrzmią
wyszeptane

nabiorą magicznej siły
znów cudownie
będzie
miły!

tylko szeptem mów
szeptem mów

piątek, 4 września 2020

Hosanna! - Wanda Chodorowska

Wiersz z książki: Myśli Rymowane

Wspomnienia mego dzieciństwa
   Głęboko schował czas,
   Kiedy bawiły się ze mną:
   Słońce, niebo i las...
   Całowało mnie.
   Przytulało mnie.
Głęboko także przyorał
   Czas tamte szkolne chwile
   Gdy w gronie rówieśników
   Bywałam wciąż motylem.
   Wspomagano mnie.
   Kształtowano mnie.
Gromkiej burzy wojennej
   Nie zatarł nigdy czas,
   Ani tamte, trudne lata
   Nie poszły nigdy w las.
   Prześladowano mnie.
   Ścigano
   I głodzono mnie.
Z pamięci nie znikły ngdy
   Także te rzadkie chwile,
   Gdy ktoś mnie znów przytulał
   Pieścił i głaskał czule...
   Adorował mnie.
   Tęsknił do mnie.
   Troską otaczał mnie.
Choć koszmar wojny minął
   To bieda wciąż została
   I moją głowę, jak jezdnię
   Kołami wozu zgniatała.
Wciąż pracowałam
   Wciąż się wysilałam!
    I często płakałam.
W powodzi klęski życiowej
   Nagła radość wybuchła,
   jak się zjawiło dziecko
   Moja mała córuchna.
To ja ją całowałam,
To ja ją przytulałam,
To ja ją kołysałam!
Gdy miałam dzieci dwoje
   Życie już nie było "moje".
   Po grudzie szło udręką
   Z całą codzienną męką.
   Znów deptano mnie.
   Znów gaszono mnie.
Lata niedoli minęły.
   Ja znowu się podniosłam.
   Już pochylona wiekiem
   Znowu chwyciłam wiosła.
   Falę za falą ciężko
   Wciąż odpychałam,
   Aż pełnego słońca
   Się doczekałam.
Jak się nie cieszyć z życia?
Nie wołać "Hosanna!" do nieba?
Jak się ma już prawie wszystko,
  Co jest do życia potzreba.
   Jak się nie cieszyć życiem,
   gdy słońce szczęścia mi świeci?
   Otacza miłość i troska
   Moich KOCHANYCH DZIECI.
Teraz przed ciosami losu
Ich tarcza mnie osłania.
Jedna nazywa się MAREK,
A drugiej na imię ANIA.

        Warszawa. 205.09.27

poniedziałek, 6 lipca 2020

Moje gwiazdeczki - Wanda Chodorowska

Wiersz z książki: Myśli Rymowane

W słoneczne popołudnie
Myślą błądziłam po niebie,
Widziałam blade gwiazdeczki,
Mrugające do siebie.
   Widziałam jak z radości
   Rozkosznie się kołyszą.
   Udają, że mnie wcale
   Nie widzą i nie słyszą.
Chociaż zawsze mnie śledzą
I widzą, skąd pochodzę,
Udają, że nie wiedzą
Jak z cienia chmur wychodzę.
   Wszystkie się prawie cieszą,
   Że nie trzęsą mną dreszcze,
   Przestałam walczyć z burzami,
   Piorunami i deszczem.
Przeżyłam gradobicia,
Wszystkie gromy wojenne,
Zostały jeszcze problemy,
Ale już drugorzędne.
   Wyszłam na prostą ścieżkę
   Umajoną zielenią.
   Mogę wędrować jeszcze
   Swego życia jesienią.
Mogę się bardzo cieszyć,
Że mi słoneczko świeci,
A to tylko dlatego,

Że mam wspaniałe dzieci!
   Chciałabym w resztce życia
   Swojego nic nie zmienić,
   Ale Ciebie Aniu i Ciebie Marku
   W Gwiazdki Nieba Przemienić!!!

          Warszawa, 2003.11.18


piątek, 5 czerwca 2020

Wspak - Elżbieta Sobólska-Majewska

Wiersz z książki: Wiersze z rękawa

Jak wyglądałby świat,
gdyby pewnego razu
wszystko ruszyło wspak?

Słońce świeciłoby w nocy,
a księżyc jaśniał w dzień.
Ja chodziłbym do tyłu,
a do przodu mój cień.

Słodkie by było morze,
słony cukier i sok.
Zima byłaby latem,
a lód parzyłby w nos.

Mleko byłoby czarne,
biała smoła i mrok.
W gniazdach mieszkałyby ryby,
a nurkowały grzyby.

Pomysł to kiepski,
bo przecież
bez sensu dmuchać na wiatr.
Więc niech świat
zwyczajnie się toczy
i lekceważy wspak.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Farmazony - Elżbieta Sobólska-Majewska

Wiersz z książki: Wiersze z rękawa
Dla Magdalenki

Przed snem
na skraj łóżka
zsunęła się poduszka
... a pod nią... Farmazony!
Zielony i czerwony.

Ciągnęły się za ogony, 
stroiły miny, że ha!
Chichotem dom wypełniły
Farmazony dwa:
zielony i czerwony.

Na oślep kuksańce słały,
głupoty plotły, aż strach!
Z łoskotem gubiły maniery
i było ich już cztery:
zielony i czerwony,
różowy i fioletowy.

Bzdur miały pełne głowy.
Z kieszeni wystawał im blef.
Gdy w tańcu zawirowały
- zrobiło się ich sześć:
zielony i czerwony,
różowy i fioletowy,
żółty i pomarańczowy.

Mama mówi: - Pora spać!
A mnie się chce ciągle śmiać.
Wszystko przez farmazony...
Stanęły na baczność, patrz:
zielony i czerwony,
różowy i fioletowy,
żółty i pomarańczowy...

piątek, 6 marca 2020

Róże i jaśminy - Wanda Chodorowska

Wiersz ze zbioru: Myśli Rymowane

Niech zakwitną róże i jaśminy!
Dla was dzielni chłopcy
I miłe dziewczyny!

Bo to szczególnie róże i jaśminy
Zagłuszają chwasty i krzewiny
Dzikie, suche, ostre i brzydkie,
Pokręcone i niewydarzone!

Niech wciąż kwitną róże i jaśminy
Dla was chłopcy i dziewczyny,
Pięknem kolorów niech was otaczają
Swoją wonią niech was nasycają,
Podnoszą ducha, rozjaśniają miny
Lepiej od wódeczki czy heroiny.

Dzielni chłopcy i miłe dziewczyny
Zasadźcie sobie róże i jaśminy
Jeśli nie tam, gdzie chcecie,
To tam gdzie możecie:
W okienku, w ogrodzie
Na balkonie i na kolanie
W skrzyneczce czy beczce,
W doniczce, popielniczce
Czy na swojej dłoni... bo ich zapach
Od różnego zła was ochroni.
Praca dla róż nigdy nie zanudzi
Za to oddzieli od zachwianych ludzi.

Już od dzisiaj, już od tej chwili,
Sadźcie te krzewy kochani, mili!
Ukłucie róży niech was nie boli.
W każdym przysmaku jest trochę soli.
Bardzo jest miło dożyć tej godziny,
Kiedy dokoła pachną róże i jaśminy...
A wy! Kochane, wybrane moje rośliny
Pachnące róże, białe jaśminy!
Zrozumcie chłopców, nasze dziewczyny!
Chrońcie ich jak matka swojej dzieciny!
Tak jak sieroty na grobie matki
Na ich ranach połóżcie swe kwiatki!
Przywróćcie chorym siły nadwątlone,
A zawiedzionym nadzieje stracone.

              Warszawa, 2002.05.24

poniedziałek, 10 lutego 2020

Basia przed monitorem - Elżbieta Sobólska-Majewska

Wiersz z książki: Wiersze z rękawa

Kursor nie służy do zabawy.
Nie zdajesz sobie sprawy?
Jest znaczkiem na monitorze.
Chodzi po zadanym torze.
Własnie, robi co mysz chce.
A ty, kocie, nie złość się...

czwartek, 9 stycznia 2020

Co dziedziczymy - Wanda Chodorowska

Wiersz z książki: Myśli Rymowane

Jak mrówki swój kopiec mrowiska
Glob ziemski opanowali ludziska:
Drążą go, ryją, kopią, mieszają,
Depczą, pływają, latają.
Wszystkie lądy opanowali,
Spenetrowali niziny i wyżyny,
Wysokie góry i doliny,
Wilgotne puszcze i suche pustynie,
Podziemne groty i jaskinie.
Dotarli tam, gdzie wulkan tryska
I tam, gdzie wieczne lodowiska.
Tylko człowiek mógł tam dotrzeć,
Bo tylko człowiek jest tak wytrzymały:
          na mróz i upały,
          nadmierną suchość i wilgoć,
          wielkie wichury, zamiecie
          i wszystkie klimaty na świecie.

To człowiek pokonał silniejsze od siebie
Zwierzęta: mamuty, bizony, słonie...
I słabsze od siebie: tygrysy, węże,
lwy, lamparty, jelenie i konie.
To człowiek nigdy nie żałował
Wysiłku, krwi i poświęcenia
Dla swoich potomnych,
Dla następnego pokolenia.
Wciąż swoim dzieciom pokazuje
Co sam odziedziczył, zrozumiał i czuje.
Jego dzieci trudniejsze węzły rozwiązują,
A warunki już wyższego pułapu startują.

Tak powstała piramida:
          mienia,
         wiedzy
         i doświadczenia,

Które nasi ojcowie nam przekazują
Za sprawą pisanego i mówionego języka.
My zaś z tych źródeł korzystamy:
Z tych miejsc, które oni odkryli,
Z tych dróg, które oni przecierali,
Z tych praw, które oni ustanawiali,
Z tego języka, którego oni nas nauczyli
I pisma, które oni nam zostawili.
Obecne pokolenie też zostawia wiele,
Tyle, że jedni pracują aż nazbyt ofiarnie,
A inni tylko słabo... marnie...

Niektórzy wolą zamienić:
         pracę na zabawę,
         zabawę na popijanie,
         naukę na narzekanie,
         wysiłek na wzdychanie,
         czytanie na oglądanie.

Historia kraju ich nie interesuje,
Bohaterstwo innych nastrój psuje,
Religia nawet mimochodem
Z daleka pachnie ciemnogrodem:
Harcerstwo to poważna sprawa
Lepsze jest wino, piwo i kawa!
Najlepiej ciało wprowadzić w ruch,
Tańczyć lub kopać piłkę,
Mieć wynik meczu "trzy do dwóch",
Osobowością też można błyszczeć,
Płyty muzycznej guzik wcisnąć
A wszyscy inni niech jej słuchają
I głośne rytmy podziwiają.
Najlepiej jednak nagrać swą płytę,
Mieć własny zespół rockowy
I z nią nagrywać swą płytę POP
Z lekką domieszką muzyki HOP.
Szczęściem sukcesu można się bawić,
Miłe wspomnienia sobie zostawić,
Jechać gromadnie do Jarocina po to,


Żeby kolegów powalić w błoto...

Jeśli kto ciekaw jakie przyczyny
Kształtują teraz młodych poglądy
To niech pamięta, że ich rodziny
Są często niepewne, czasem kalekie,
A ich rodzeństwo zbyt dalekie.
Pokrewieństwo tak zaplątane


Że słusznie się skarżą


"Jesteśmy sami! I same!..."

            Warszawa, 2011.10.02