GMINNA I POWIATOWA BIBLIOTEKA PUBLICZNA W RZECZNIOWIE

środa, 4 listopada 2020

Wojna koniowa - Wanda Chodorowska

Wiersz z książki: Myśli Rymowane

Samochód ruszył z niezwykłym piskiem,
Koń stanął dęba, dziewczyna zbladła,
Ale, na szczęście, z niego nie spadła.
Niewiasta z koniem i kierowca wozu
Z trudem sytuację opanowali
I pewnie na tym by poprzestali,
Gdyby do tego, co się zdarzyło
gronno rodzinne się nie włączyło.
Było zbyt groźne, lecz nie tragiczne,
Pewnie wystarczyłoby przeprosić ślicznie
I na tym pewnie by się skończyło,
Ale, teraz dopiero zaczęto sądzić i liczyć,
Kto tu był winien, i co powinien?
Kto mógł więcej w wypadku stracić?
ten grat-samochód nawet połowy
Nie jest wart tego, co koń wierzchowy.
Samochód nie był wcale do zbtcia,
Nawet bbył skarbem całego życia!
Do tej debaty wstpiły żony,
Całe rodziny, dzieci i wnuki,
Więc wedle zwykle znajomej sztuki
tak się zaczęła "wojna koniowa"
Kto tu był winien i co powinien,
Ciągle dyskusja trwała,
A dawna przyjaźni obydwu rodzin
Coraz bardziej cierpiała.
wnet jedna strona przypomniała,
Że to nie pierwszy już raz została
Pokrzywdzona przez stronę drugą,
A strona druga nie wytrzymała i także
Wysypała pierwszej listę przewinień długą.
Gdyby był wiedział, to bym nie powiedział
Ja też bym powiedział, gdybym był wiedział...
Ja też bym mu wcale tego nie mówił,
Gdyby on wcześniej mi nie wymówił....
On powiedzieć tak był powinien, bo on był winien.
On nie był winien, ale powinien...
On nie był winien, ale tyś powinien...
To ja byłem winien?
Nie ty, ale tyś powinien...
To kto był winien?
No, kto?
Ten spór obydwie rodziny tak zauroczył, Że nikt już nie wiedział, o co się toczył:
o pisk samochodu?
Spadek dochodu?
Czy o to, co złego i niewłaściwego
Powiedział kiedyś jeden pan do drugiego.
Po czyjej stronie było więcej tego złego?
Prawda i sprawiedliwość wciąż się huśtała,
A dawna przyjaźń wciąż marnowała.
Wtedy wystąpił koń:
Ja jestem winien!
Ja się przestraszyłem!
Sam się ukarzę!
Trzepnę kopytem w czoło!
Moi kochani! Powiem wam tylko tyle.
Wsadźcie języki w gówno kobyle!
Żadna wróżka tego by zgadła,
Że powrócił spokój! Kurtyna spadła!

          Warszawa, 2008.06.14