Wiersz z książki: Myśli Rymowane
Wspomnienia mego dzieciństwa
Głęboko schował czas,
Kiedy bawiły się ze mną:
Słońce, niebo i las...
Całowało mnie.
Przytulało mnie.
Głęboko także przyorał
Czas tamte szkolne chwile
Gdy w gronie rówieśników
Bywałam wciąż motylem.
Wspomagano mnie.
Kształtowano mnie.
Gromkiej burzy wojennej
Nie zatarł nigdy czas,
Ani tamte, trudne lata
Nie poszły nigdy w las.
Prześladowano mnie.
Ścigano
I głodzono mnie.
Z pamięci nie znikły ngdy
Także te rzadkie chwile,
Gdy ktoś mnie znów przytulał
Pieścił i głaskał czule...
Adorował mnie.
Tęsknił do mnie.
Troską otaczał mnie.
Choć koszmar wojny minął
To bieda wciąż została
I moją głowę, jak jezdnię
Kołami wozu zgniatała.
Wciąż pracowałam
Wciąż się wysilałam!
I często płakałam.
W powodzi klęski życiowej
Nagła radość wybuchła,
jak się zjawiło dziecko
Moja mała córuchna.
To ja ją całowałam,
To ja ją przytulałam,
To ja ją kołysałam!
Gdy miałam dzieci dwoje
Życie już nie było "moje".
Po grudzie szło udręką
Z całą codzienną męką.
Znów deptano mnie.
Znów gaszono mnie.
Lata niedoli minęły.
Ja znowu się podniosłam.
Już pochylona wiekiem
Znowu chwyciłam wiosła.
Falę za falą ciężko
Wciąż odpychałam,
Aż pełnego słońca
Się doczekałam.
Jak się nie cieszyć z życia?
Nie wołać "Hosanna!" do nieba?
Jak się ma już prawie wszystko,
Co jest do życia potzreba.
Jak się nie cieszyć życiem,
gdy słońce szczęścia mi świeci?
Otacza miłość i troska
Moich KOCHANYCH DZIECI.
Teraz przed ciosami losu
Ich tarcza mnie osłania.
Jedna nazywa się MAREK,
A drugiej na imię ANIA.
Warszawa. 205.09.27