Wiersz ze zbioru: Myśli Rymowane
Życie bez wytchnienia
Śle mi zamówienia:
Na sprawy wielkie i małe.
Sypie nimi jak lawina,
Każe natychmiast:
zaplanować!
załatwić!
opracować!
wykonać!
Stłoczony zadaniami,
Przywalony trocinami,
Zakurzony, zasypany obawami:
czy podołam,
czy sił mi starczy,
czy taśma nie pęknie,
nie wyłączy się prąd,
czy to właściwy krok,
właściwy moment,
I czy zaczynać stąd,
A jak coś trzaśnie???
Trzasnąć zawsze może.
Takie jest życie właśnie!
To się zasapię i skończę w klasie „byle”
Tamci nie nadążyli,
Po drodze się potopili,
Leżą pokotem – właśnie!
Coś im trzasnęło
I dalej trzaśnie!
Balangowali i narzekali,
Przekładali i opóźniali,
Nie pracowali, a wymagali,
A oni już nie mają sił,
Ich okres dawno minął.
W młodości ich plan do wykonania był,
Czas wykorzystania też był.
Oj! Był!
Swój żywot przejechali.
Otuleni układami, jechali
Wygodnie, niedbale,
Beztrosko i wspaniale!
Nagle coś im trzasnęło,
Układy prąd wyłączyły,
Wszystko w miejscu stanęło.
Coś pękło! Pisnęło! Zawyło!
Co-o-o?
Mnie zaś, gdy sił brakuje
Wystarczy, że przyjedzie Marek,
Coś powie czy pożartuje,
To dla mnie już niebios podarek,
Dla mojej duszy kwiatek,
We mnie już nie pęknie,
Nie jęknie i nie zawyje,
Bo wciąż wiedziałam i wiem,
Gdzie jest matczyne szczęście moje.
Mareczkowi w dniu Imienin i na pamiątkę - mama
Warszawa, 25.04.2003
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz